Aby nie iść na łatwiznę, nie wykorzystałam fasoli z puszki. Tak więc moczymy - w moim przypadku około 8h.
Sucha - zalana - namoczona - gotowa
Następnie fasolę należy ugotować - w zależności od jej rozmiaru nawet 2 godziny. Ja miałam odmianę małej fasoli, ale i tak trwałoby to zdecydowanie zbyt długo jak na mój gust, więc do gotowania wykorzystałam niezastąpiony szybkowar. 20 minut i gotowe :)
Pora na dodatki: cebula, nieodzowne w naszym domu chilli (dodawane niemal do wszystkiego) oraz potarte jabłko.
Dodatki podsmażamy chwilę na oleju.
Następnie ja normalnie sięgnęłabym po blender, ale w przepisie wyczytałam, że lepiej fasolę rozgnieść widelcem, wtedy zachowa się ciekawsza faktura pasty. Faktycznie, rozgniotła się bez problemu do całkiem miłej formy. Pozostało wymieszać z dodatkami oraz przyprawami (sól, pieprz, majeranek) i voila.
Na kanapce pastę jeszcze trochę dosalam dla smaku.
WERDYKT? WOLĘ SMALEC :D
Aczkolwiek nie mogę powiedzieć, żeby ta pasta była zła. Jest smaczna i na pewno zdrowa. A to, że koło smalcu nie stała, cóż, w sumie nie można się dziwić.
Tak więc sznity z tłustym raz na jakiś czas nie zastąpi, ale może być smacznym dodatkiem do kanapki i może w prosty sposób podbić białko w diecie u osób, które ograniczają spożycie mięsa.