Jako, że zima jest już bardzo brzydka (dowód na ostatnich zdjęciach w poście) i trzeba sobie jakoś z tym radzić, postanowiłam upiec domowe rogaliki.
Przy okazji zupy brukselkowej wspominałam, że gotuję zdrowo. To samo dotyczyło wypieków. Przez długi czas eksperymentowałam z tzw. fit przepisami. Efekt? Nikt tego nie jadł, oprócz mnie :D A te zdrowe słodzidła w dodatku są przynajmniej pięciokrotnie droższe. Od kiedy się poddałam i zaczęłam używać zwykłego cukru i masła, nagle wypieki zaczęły wychodzić i smakować... no cóż ;)
Moja mama często robiła takie pyszne rogaliki z marmoladą - uwielbiam! Co prawda w procesie produkcji trochę oszukiwała, bo lepiła je za pomocą lejkopieroga. Znacie takie urządzonko? U nas w domu pierogi były robione w produkcji masowej, więc było to bardzo pomocne oprzyrządowanie. Teraz też je mam w domu, ale tym razem postanowiłam lepić tradycyjnie. Czy wyszły ładniejsze? W sumie nie wiem.
Rogaliki robiłam wg przepisu z Kwestii smaku, a zatem:
Ciasto wg przepisu
Są trzy kulki i marmolada, przepyszna, prawie sam cukier ;)
Wałkujemy prawie na koło
Wyszły takie dwie blaszki
Upieczone - uwaga mój piekarnik przypiekł mocno górną blaszkę, a dolna była kompletnie niegotowa, musiałam więc wyjąć górną już do ostygnięcia, a dolną podnieść jeszcze na 3 minutki - czujność jest jednak wskazana.
Voila! Całkiem smaczne :)
Zima jest brzydka!