Sunday Sunshine, Garden Relaxation, and 10,816 Steps to Peace
Sunday had a completely different vibe than Saturday – warmer, calmer, and full of the little moments I’ve been missing. The thermometer showed 22 degrees, and the morning sun gently warmed up the garden like the coziest blanket. Finally – my first garden walk of the season, with a quick stop at the park and a bounce on the trampoline with the kids. So much joy in these simple things!
I truly missed the small pleasures – sipping coffee on the terrace while listening to birdsong, breathing in the scent of trees and earth. We shared breakfast together, then lunch – all outdoors, making it feel like time slowed down for a bit. Sadly, only until around 5:30 PM, when we had to leave to pick up Sara from an out-of-town birthday trip. Unfortunately, the birthday crew was delayed, and we ended up waiting over an hour – but even that couldn’t ruin the mood. It was just one of those days where nothing can go wrong.
I took 10,816 steps – most of them through green, sunlit spaces. My body was tired, but my soul felt completely recharged. It’s a shame the day ended so quickly…
Because Monday is already waiting, bringing me back to reality – and an intense week ahead. Preparations for Mother’s and Father’s Day at preschool are in full swing: cards, gifts, helping kids learn their lines for the performance. On Wednesday we have a field trip, and Friday is our Children’s Day celebration and festival, so I’ll probably be home around 7 PM. I’ll be closing up the preschool twice this week, so I already know I’ll be dreaming of my bed and some peace and quiet in the evenings.
But I’m not complaining – just waiting for the weekend! Fingers crossed for good weather again, because I really want to feel that warm sun, breathe in the garden air, and enjoy another cup of coffee on the terrace. That’s when I truly recharge.
How was your Sunday? Did you manage to find a peaceful moment for yourself?
Niedzielne słońce, działkowy relaks i 10816 kroków do spokoju”
Niedziela miała zupełnie inną energię niż sobota – cieplejszą, spokojniejszą i pełną drobnych momentów, za którymi bardzo tęskniłam. Termometr pokazał 22 stopnie, a poranne słońce ogrzewało działkowy ogród jak najcieplejszy kocyk. Wreszcie – pierwszy w tym sezonie poranny spacer po ogrodzie, z obowiązkowym przystankiem w parku i skakaniem na trampolinie razem z dzieciakami. Tyle radości w tych prostych chwilach!
W sumieniu bardzo brakowało mi tej zwyczajnej chwili – wypicia kawy na tarasie, gdy wokół śpiewają ptaki, a wiatr przynosi zapach drzew i ziemi. Wspólne śniadanie, a potem obiad na świeżym powietrzu miały w sobie coś szczególnego – jakby czas płynął wolniej. Niestety, tylko do 17:30, bo wtedy ruszyliśmy odebrać Sarę z wyjazdowych urodzin. Niestety, urodzinowi wycieczkowicze złapali poślizg, więc przyszło nam czekać ponad godzinę, ale nawet to nie zepsuło dobrego nastroju. Po prostu – taki dzień, że nic się nie chce psuć.
Łącznie zrobiłam 10816 kroków – i większość z nich po zielonym, słonecznym terenie. Ciało zmęczone, ale dusza jak nowa. Aż szkoda, że ta niedziela tak szybko się skończyła…
Bo poniedziałek już czeka z rzeczywistością – intensywny tydzień przede mną. Przygotowania do Dnia Mamy i Taty w przedszkolu ruszyły pełną parą: laurki, prezenty, nauka ról do przedstawienia. Do tego środowa wycieczka, a w piątek Dzień Dziecka i festyn, więc wrócę do domu pewnie koło 19. Dwa razy zamykam przedszkole, więc mogę już teraz założyć, że wieczorami będę marzyć tylko o łóżku i ciszy.
Ale nie narzekam – byle do weekendu! Trzymam kciuki za pogodę, bo znów chcę poczuć ciepło słońca, zapach ogrodu i napić się tej mojej kawy na tarasie. To wtedy naprawdę ładuję akumulatory.
A jak Wasza niedziela? Udało się Wam odnaleźć chwilę spokoju?
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io
