Za mną kolejny dzień dyżuru przewodnickiego na półwyspie. Zapowiadało się deszczowo i tak niestety było. Deszcz to mniej turystów na statkach i na Westerplatte.
Gdy wysiadałem z Lwa (galeon Lew - tu pod linkiem możecie zobaczyć na mapie gdzie jest teraz) to garstka turystów szybko uciekła w kierunku pomnika. Zostałem na pustym nabrzeżu. Żegluga Gdańska także nie pływała rano. Może to przez wyższy poziom wody (północny wiatr wpychający wodę morską w rzeki).
Musiałem jeszcze czekać na kolejny kurs Lwa - 2 godziny później. W międzyczasie cumowała "Czarna Perła" i tam koleżanka przewodniczka widziałem jak zebrała do zwiedzania 4-osobową grupę.
W międzyczasie zrobiłem sobie mały spacer:
W godzinie "W" okazało się, że tego dnia będę jednak pracował. Chętni do zwiedzania to Ci śmiałkowie:
Przyjechali do nas z okolic kopalni granitu z którego zrobiono w 1966 roku nasz "Pomnik Obrońców Wybrzeża". Mieli dużo czasu na zwiedzanie także prócz tego co mogłem im opowiedzieć zobaczyli także nowe, bardzo ciekawe muzeum w Elektrowni. Także w miłej atmosferze spędziliśmy ten deszczowy dzień.
Dla mnie było to miłe spotkanie, cieszyłem się z ich zainteresowania. Byli dla mnie ratunkiem beznadziejnego ☂️ dnia.
Wracałem statkiem, który dzisiaj ścigał się z portowymi kolosami ze zdjęć. Gdy one wpływały to mniejsze jednostki musiały czekać. Na pokładzie znowu chwilę porozmawiałem z Andrzejem Starcem, którego piosenki pewnie nie jeden z was słyszał. (Bieszczady, Zuszek). Ostatnio narzekaliśmy sobie na ponurą aurę i zgodnie z moją sugestią parę minut później słyszę, że Andrzej bierze gitarę i śpiewa morską kołysankę "Kołysz mnie kołysz". Miłe.
Po powrocie do domu ogrywam sobię te melodię na ukulele i potem gitarze. Ma ładną linię melodyczną i ciekawe wzmocnienie w drugim wersie. Jakbyśmy chcieli nabrać powietrza. Może kiedyś nagram swoją interpretację.
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io